Po pierwszej części bloga związanego z tematyką rekrutacji wskazaliśmy na korzyści dla firmy zlecającej nam poszukiwanie pracownika. Kontynuując temat współpracy z naszą firmą teraz kilka wskazówek odnośnie pierwszych kroków do zlecenia – jak to robić?
– Dzień dobry, robicie rekrutacje?
– Tak.
– To świetnie, szukam pracownika, proszę mi znaleźć… (i tutaj następuje koncert życzeń, określany przez zlecającego „takiego szukam” – przez nas zwany „idealnym profilem kandydata”).
Tak czasami brzmi początek rozmowy z potencjalnym zleceniodawcą. Aby jednak znaleźć wymarzonego kandydata we współpracy z nami, warto pamiętać o kilku kluczowych kwestiach w naszej współpracy jako rekruterami.
Kogo właściwie szukam? Zadbaj o jakość informacji na wejściu
Jeśli szukasz pracownika, musimy dokładnie wiedzieć, kogo chcesz zatrudnić – określmy to jako profil kandydata. Otrzymasz od nas formularz rekrutacyjny, w którym odpowiedzi na kolejne pytania pozwolą nam dokładnie zbudować taki profil. Zazwyczaj też w przypadku pewnych niejasności dopytujemy o szczegóły. Można by powiedzieć, że happy end rozpoczyna się na początku naszej współpracy – im lepiej poznamy się na początku – tym lepiej będzie na końcu.
Warto poświęcić odrobinę czasu i rzetelnie taki formularz wypełnić i udzielić nam także wskazówek w trakcie rozmowy telefonicznej, czy face to face (nie wszystko można opisać), bo będzie to miało duży wpływ na jakość późniejszych CV kandydatów, które otrzymasz od nas na swoje biurko.
Z naszej praktyki…
Nasz formularz zawiera pytanie o firmy, z których nie powinniśmy aktywnie poszukiwać kandydatów ze względu np. na Twoją współpracę z tą firmą. Jeden z klientów zignorował to pytanie odpowiadając nam „rekrutujcie z całego rynku dostępnych kandydatów”. Po dziesięciu dniach wysłaliśmy mu kilka CV, w tym kandydata, pracującego w z jednej z firm, z którą – jak się później okazało, od dawna współpracował jako kluczowym kooperantem.
Informacja o planowanym odejściu kluczowego kierownika do innej firmy (naszego Klienta) szybko doszła do Prezesa owej kooperującej firmy. Zaprosił on kierownika na rozmowę, w trakcie której potwierdziły się plany odejścia i padła także nazwa naszego klienta jako punktu docelowego. Sytuacja zakończyła się koniecznością wizyty naszego klienta zlecającego i wyjaśnienia zaognionej sytuacji, która mogła przerodzić się w zerwanie długoletniej współpracy… Koniec końców do zatrudnienia tego kandydata nie doszło, ale niesmak i nadwyrężone zaufanie pomiędzy nimi z pewnością pozostanie na długie lata. Co usłyszeliśmy po tej sytuacji od klienta zlecającego rekrutację?
„Skoro jesteście tacy doświadczeni, to powinniście wiedzieć, że to jest mój kluczowy kooperant i teraz mam problemy przez Was i muszę się tłumaczyć”.
No właśnie – powinniśmy wiedzieć skąd „nie wyciągać” kandydatów… Tylko daj nam to szansę. Im dokładniej poznamy Twoją firmę, Twoje oczekiwania co do konkretnego kandydata – tym łatwiej będzie nam się współpracować.